Jakieś trzy miesiące temu zostałam poproszona o uszycie dwóch króliczków dla mającej przyjść na świat Jagódki :) Będąc w końcówce ciąży, zniecierpliwiona oczekiwaniem na własnego małego urwiska zasiadłam do maszyny. Uszyłam łapki i sukienki no i zaczęło się - EWAKUACJA Karola!!! Poród miesiąc wcześniej!!! Na szczęście do ewakuacji natychmiastowej nie doszło i na czas otrzymałam leki podtrzymujące ciążę, zastrzyk na przyspieszony rozwój płucek i standardowe zalecenie antyewakuacyjne - "leżeć do góry brzuchem!" Do góry brzuchem?!?! Tuż przed Świętami Bożego Narodzenia!?!?! No cóż, mus to mus - wraz z królisiami dla Jagódki wszystko poszło w odstawkę!!! No, prawie wszystko, bo ciężko było mi leżeć i nic nie robić :) Skromnie się przyznam, że powstało w tym czasie mnóstwo aniołów bożonarodzeniowych no i oczywiście stroiki - mnóstwo stroików i trzecie mnóstwo kolorowych przepysznych ciasteczek :) I już po świętach z dwutygodniowym wyprzedzeniem zniecierpliwiona, intuicyjnie pozwoliłam by się zaczęło. I tak 27.12. jeszcze 2010 roku nastąpiła druga, udana próba ewakuacyjna - o 17.20 na moim brzuchu wylądował uradowany cieplutki i tłuściutki smok o imieniu Karol :) a dwa cudne królisie dla Jagody powstały po miesiącu od tego radosnego zamieszania.